sobota, 31 sierpnia 2013

plany ;)

62,9 kg

Upiekłam dziś pyszne marchewkowe, dietetyczne ciasto ;) Nie ma w sobie cukru, żadnych orzechów, ani innych dodatków. W porównaniu, ciasto marchewkowe z tymi właśnie dodatkami-orzechy, miód, cukier, suszone owoce ma 125 kcal. Więc szacuję, że moje będzie miało gdzieś ok. 80 kcal na porcję-malutki kawałek. Mniammm :D

leczo-180 kcal
kostka gorzkiej czekolady z pomarańczą-34 kcal
kilka paluszków-40 kcal
kawa-30 kcal
2 kawałki mojego ciasta (nie mogłam sie oprzeć)-ok.160 kcal
razem coś około 450 cal, nie mam siły tego liczyć :D

Przemeblowałam pokój, zajęło mi to nieźle ponad 2h, przesuwanie mebli, podnoszenie, jeszcze potem ćwiczyłam, więc mam nadzieję że część kalorii odpadło ;)

Został jeszcze rok do matury, ale muszę zacząć się uczyć wosu do matury, ponieważ moja nowa podstawa programowa nie przewiduje lekcji wosu, który chciałabym zdawać na maturze :) Mój rocznik jest jakimś pieprzonym królikiem doświadczalnym :( Przyroda? Co to ma być, podstawówka? Matko..

Mam zamiar zacząć wrzesień z zupełnie innym nastawieniem. Nie chcę powtórzyć zeszłego roku szkolnego. Przyjść do domu, pójść spać, zająć się lekcjami o 20, stwierdzić że to nie ma sensu, posiedzieć w internecie, pójść spać o 1 w nocy, zaspać na pierwszą lekcję, zbierać złe oceny.. W sumie, średnią miałam ok. 4,0 , nie wiem jak, ale nie chcę w tym roku znów jechać na ściągach albo zwykłym szczęściu.. Jestem tak okropnie leniwa.. Jak się za coś zabiorę, to już pójdzie z górki, ale sęk w tym, że mnie sie nie chce za nic zabierać :D

Zmiana nastawienia tyczy się również diety. Nie ma żadnych słodyczy, słodkich przekąsek w czasie przerwy, słodkich bułek, drożdżówek. Do szkoły biorę wafla ryżowego, max. 2 i wodę, albo jakiś sok.
W wolnych chwilach uczę się lub ćwiczę. Chodzę spać max. o 23. Komputera w tygodniu używam max. godzinę. I chudnę, jak najwięcej! :)

Trzymajcie się chudo, buziaki:*


czwartek, 29 sierpnia 2013

i'm back

Dziś waga wahała się pomiędzy 62,8 a 63, więc oto jestem ;)

Dziewczyny, naprawdę nie wiecie, jaką radość sprawiają mi Wasze komentarze, Wasze słowa pociechy, to mnie tak podnosi na duchu i motywuje, dziękuję Wam straszniestraszniestrasznie bardzo!
Macie rację, to nie moje pierwsze i ostatnie zawalenie, a wiadomo, że nie ma osoby, która nie przechodziłaby przez cięższe dni. Ważne jest to, żeby po niepowodzeniach iść naprzód :)

Tak z innej beczki, wyczaiłam ostatnio w lidlu wafle ryżowe, które są cieniutkie jak połowa jednego zwykłego wafla. Jeden nie będzie przekraczał 25-30 kcal, na pewno.

Kupiłam sobie sweterek z gap'a w rozmiarze... xs. Nie wiem, jakim cudem jest dobry. I płaszczyk, prześliczny płaszczyk w rozmiarze s, jest minimalnie za mały, ale o to chodzi! Mam schudnąć, żeby móc go założyć i wyglądać dobrze, więc mam dodatkową motywację :D

Trochę mi się nie podoba to, że od 9 dni stoję wagowo w miejscu, ale.. po tylu dniach "normalnego" jedzenia to chyba nic dziwnego. Dziś przerzuciłam się na jedzenie mniejszej ilości jedzenia i bilans wygląda tak:
2 pierogi z mięsem- 190 kcal
kawa - 30 kcal
wafel ryżowy - ok. 30 kcal
plasterek żółtego sera - 72 kcal
batonik o nazwie tak głupiej ("oki dogi"), że aż żal na niego patrzeć, co dopiero jeść :D Ale pokłóciłam się z tatą, dostałam takiego ataku szału, że aż sama siebie zdziwiłam. To żadna wymówka, ale byłam taka wściekła, że nawet nie pomyślałam o wymiotowaniu.. Batonik miał 111 kcal, co wcale nie jest dużo jak na batonik, ale słodycze to słodycze :|

razem-433 kcal

Nic już nie jem, mam zamiar poćwiczyć i to by było na tyle. Wracam do Was, bez bloga potrafię żreć wszystko we wszystkich ilościach..

Buziaki:*

poniedziałek, 26 sierpnia 2013

brak słów

Jestem pieprzoną porażką. Wyobraźcie sobie największą górę jedzenia; tyle właśnie dzisiaj zjadłam. Jezu. Wrócę, jak w końcu z wagi zniknie to pieprzone 63 kg. Postaram się jak najszybciej. Jezu. Przepraszam.

Plan na najbliższe dni: jeśli jestem głodna, piję szklankę soku z marchwi. Jeśli jestem bardzo głodna, jem wafla ryżowego.

Jestem żałosnym, wielkim, obleśnym niczym..


sobota, 24 sierpnia 2013

what the fuuuuck

kawa-30 kcal
2 placuszki z cukinii-138 kcal
2 kawałki szarlotki, z czego jeden wyrzygany :| - duzoduzoduzo, liczac jako dwa, ok 900 kalorii? jako jeden, no to polowe mniej

jezu, jak mi wstyd
przed sobą i przed Wami

A mówilam wczoraj, że dziś będzie lepiej.. Jak można schudnąć, jeśli się jest jednym wielkim zerem, które nie może poradzić sobie nawet z taką małą pokusą

Pzepraszam,przepraszam,przepraszam, muszę się ogarnąć, przypomnieć sobie po co tu jestem, nie mogę jeść i rzygać, to bez sensu, jedzenie nie sprawi, że będę szczęśliwa

20 minutowy trening z Mel B
150 brzuszków
100 przysiadów



piątek, 23 sierpnia 2013

shoot me down



Zorganizowałam dzisiaj ze swoją ekipą grilla. Kiełbaska i około 5 grzanek z masełkiem czosnkowym, robionym własnoręcznie. Do tego kawa i parę paluszków bez soli. +batonik musli (aaaaa!!!!!! wrrrrr kiedy się oduczę jeść słodyczy) Kill me. To będzie cud, jak nie będę ważyć 10 kg więcej jutro. Idę to wszystko wyskakać... Jutro będzie lepiej, obiecuję. Postaram się zrobić głodówkę, no, maksymalnie 100-200 kcal. Jezu, nie można być wiecznie grubym...

400 skoków na skakance
50 pompek
150 brzuszków
100 przysiadów




czwartek, 22 sierpnia 2013

no more hope left


Dostałam dziś okropnego krwotoku, krew leciała mi ciurkiem dobre 10 minut :/ Moja mama natomiast nic sobie z tego nie zrobiła, była wielce pochłonięta ogarnięciem nowego dekodera. Jasne, mamo, wykrwawię się na śmierć, a ty oglądaj sobie tv!
A żeby było śmieszniej, od razu po wyjściu z łazienki zebrałam opierdol za nieumytą szklankę. Umywalka wyglądała, jakbym pięć sekund temu podcięła sobie żyły, ale spoko, biegnę sprzątać dom.
Ooo, a żeby było jeszcze śmieszniej, oto komentarz mojej mamy dotyczący mojej figury: "ale ty jesteś chuda, musisz trochę przytyć". Szczena mi opadła, nie wiem, gdzie ona widzi chudość, ale nie mam zamiaru przytyć ani jednego cholernego grama.
Dostałam od niej dzisiaj batona. Wzięłam go, ale schowałam do szafki. Przy najbliższym wyjściu na dwór wyrzucę go albo oddam koleżance, nie będzie mnie tuczyła jakimiś cukierasami. Coś mi się wydaje, że muszę zacząć wymyślać nowe sposoby na omijanie posiłków z rodzicami i obdarzenie ich błednym przekonaniem, że jem.

leczo - ok. 150 kcal
kanapka z serem (1/2 plasterka)-125 kcal
razem - 275 kcal

+700 skoków na skakance

W lutym ważyłam 72 kg :OOOOO






środa, 21 sierpnia 2013

i feel so fat

Znów zaczynają się krwotoki z nosa, od około tygodnia, do trzech razy dziennie. Do tego robi mi się ciemno przed oczami jak wstanę. Myślę, że wiem, co jest tego przyczyną, ale i tak miałam robione badania, a wyniki wyszły dobre. Wizyta u kardiologa dopiero w październiku.
Zjadłam dziś małą miseczkę zupy pomidorowej i zwymiotowałam. Dziadek miał urodziny, więc wmusił we mnie dwa michałki. A fuj, ble.
400 skoków na skakance.
Nie mogę. No nie mogę żyć z myślą, że te kalorie we mnie siedzą.

62,8




wtorek, 20 sierpnia 2013

cel I zaliczony ;)

Dziś na wadze zobaczyłam równiutkie 63 kg. W wyniku tego, cel II, czyli 61 kg nie wydaje się aż tak nieosiągalny ;)

wczoraj:
kisiel - 120kcal
sok - 150 kcal
pół szklanki rosołu - ok. 50 kcal
razem-320 kcal

dziś:
sok-150 kcal
knedel z śliwką- ok 100 kcal
kawa - 30 kcal
razem 280 kcal

I może do początku roku szkolnego zejdę poniżej 60 kg ;) Buziaki:*

niedziela, 18 sierpnia 2013

ana to nie żarty

Znalazłam jakiś czas temu na blogu jakiejś dziewczyny wpis o tym, że ruch pro-ana i sama ana jest przyjaciółką, mentorką i osobą wszechwiedzącą. Prawda jest taka, że dla osoby, która siedzi w tym jakiś czas, ana jest zmorą, czymś, od czego chce się uwolnić, a nie może i nie wie jak! To nie jest tak, że zaświta Ci myśl w głowie "chcę schudnąć, więc przez trzy miesiące będę pro aną!", to jest pułapka, w którą można wpaść i nigdy się z niej nie wydostać. Napędza mnóstwo problemów, chorób, osłabia nas fizycznie, a co gorsza-psychicznie! Następstwami tego są psychiatrzy, szpitale psychiatrycznie, w niektórych przypadkach śmierć. Osoba, która myśli, że jest niczym, przecież nie ma niczego do stracenia, prawda? Nikomu nie będzie jej brak, więc co zaszkodzi pociągnąć mocniej i kilka razy więcej żyletką. Wiem, że niektóre z Was mogą teraz pomyśleć "mnie to nie dotyczy, panuję nad sobą". Ale uważajcie. Czasami nie ma odwrotu.

Wychodźcie z tego, póki możecie.

                                                                                                                                                           63,8

sobota, 17 sierpnia 2013

wróciłam

Wróciłam, dziewczyny. Wyjazd był cudowny, spędziłam kilka miłych dni w towarzystwie moich przyjaciół. Niestety musiałam wrócić dwa dni wcześniej, bo złapałam kleszcza i zachorowałam na anginę, cudownie! Mam okropnie powiększone migdałki, nie mogę nic jeść, ani pić. Nawet ciepłe, miękkie jedzenie nie jest w stanie przejść mi przez gardło. A gdy przełykam ślinę, czuję się jakbym się dusiła. Najgorsze uczucie ever, przysiegam. Nie życzę tego nikomu. Chcę umrzeć:(

Waga wynosi 64,5 kg, co jest w miarę dobrym wynikiem. ;) Odezwę się jak poczuję się chociaż ciut lepiej, bo teraz jestem rozbita i mam gorączkę. Żadna płukanka nie działa na to gardło, żadne tabletki, ała :( :( :( Moim jedynym zajeciem w domu jest płakanie, nie wytrzymuję.

środa, 7 sierpnia 2013

efekty?

Ostatnio usłyszałam od kolegi "schudłaś chyba trochę z nóg", a dziś od koleżanki "jak ty to zrobiłaś, że tak schudłaś?". Moja reakcja na te pytania była mniej więcej w stylu "co ty do mnie mówisz :O". Schudłam może 3 lub 4 kg. I zamierzam jeszcze z 10 :D Motywacji mi trochę napłynęło ;)
Na razie jem wszystko ale staram się ograniczać, na przemian z głodówkami, ale dużo się ruszam. Często robi mi się ciemno przed oczami, masakra.. Idę dalej ćwiczyć i sprzątać, co u Was? Trzymajcie się:*

sobota, 3 sierpnia 2013

i'm nothing

Jestem nikim. Miałam dwa dni pięknej głodówki, po czym dziś zawaliłam na całej linii. Nażarłam się, zwymiotowałam, znów się nażarłam. Poskakałam na trampolinie, ale to nie spalilo chociaż najmniejszej części tych kalorii. Jestem obrzydliwa, brzydzę się sobą. Idę ćwiczyć, gruba świnia. Napiszę za kilka dni, bo wstyd mi przed sobą, przed Wami i muszę doprowadzić się do porządku.



czwartek, 1 sierpnia 2013

ogarnęłam się

Dziękuje wszystkim dziewczynom za komentarze. Zdałam sobie sprawę, że ostatnio zamiast wziąć się do roboty, najzwyczajniej w świecie biadolę i narzekam na swój los. Nikt nie zrobi niczego za mnie, sama jestem panią swojego losu.

30,07 - 65,2 kg
spożyłam 380 kcal

31,07 - 64,8 kg
spożyłam 540 kcal

1,08 - 65 kg
kawa-25 kcal
makaron z sosem pikantnym-ok. 100 kcal
Zamierzam jeszcze coś zjeść po południu, byle tylko nie przekroczyć 300 kcal.

Chyba zbliza sie okres. Boli mnie brzuch okropnie, konam, umieram:( Chociaż i tak wolę, żeby ten okres był, niż żeby go nie było..

Biorę się za siebie! Jeszcze niedawno ważyłam 68-69 kg, teraz jest 64-65 i będzie mniej!
Trzymajcie się:*