A żeby było śmieszniej, od razu po wyjściu z łazienki zebrałam opierdol za nieumytą szklankę. Umywalka wyglądała, jakbym pięć sekund temu podcięła sobie żyły, ale spoko, biegnę sprzątać dom.
Ooo, a żeby było jeszcze śmieszniej, oto komentarz mojej mamy dotyczący mojej figury: "ale ty jesteś chuda, musisz trochę przytyć". Szczena mi opadła, nie wiem, gdzie ona widzi chudość, ale nie mam zamiaru przytyć ani jednego cholernego grama.
Dostałam od niej dzisiaj batona. Wzięłam go, ale schowałam do szafki. Przy najbliższym wyjściu na dwór wyrzucę go albo oddam koleżance, nie będzie mnie tuczyła jakimiś cukierasami. Coś mi się wydaje, że muszę zacząć wymyślać nowe sposoby na omijanie posiłków z rodzicami i obdarzenie ich błednym przekonaniem, że jem.
leczo - ok. 150 kcal
kanapka z serem (1/2 plasterka)-125 kcal
razem - 275 kcal
+700 skoków na skakance
W lutym ważyłam 72 kg :OOOOO
jej, czemu ta krew tak ci leciała? :o mam nadzieję, że teraz dobrze się czujesz.
OdpowiedzUsuńi gratuluję ci tego, że tego batona nie zjadłaś. ja bym go od razu pochłonęła. ja i moja słabość do słodyczy... :c
Przeczytałam kilka Twoich poprzednich postów i widzę, że malutko jesz. Nie wiem, czy Ci to wystarczy, kiedy szkoła się zacznie, ale sama już zobaczysz.
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie:
http://do-the-unthinkable.blogspot.de/