poniedziałek, 29 lipca 2013

głupia ja

Moja pojebaność mnie przerasta. Znów poczułam się zagubiona, stwierdziłam, że nie dam rady schudnąć nigdy. Zjadłam kawałek truskawkowego ciasta i kilka tofifee, po czym poszłam zwymiotować. Jakiś głosik w mojej głowie dał mi do zrozumienia, że nie mogę nagle wpierdalać ot tak, bo mi się zachciało czegoś słodkiego.

Wczoraj na imprezie poszalałam, trzy lampki wina, w chuj ciasta, sałatka gyros i bigos, a waga dziś pokazała 65,4 kg. Nie jest źle, ale wczoraj tak się bałam, że będzie znów 66 kg, że dostałam nauczkę.

Nie mam na razie na nic siły. Jestem wykończona fizycznie i psychicznie, napiszę coś sensownego, jak się wreszcie zbiorę. Ktoś musi mi dać potężnego kopa w dupe..

niedziela, 28 lipca 2013

wooow :o

64,7 kg :o :o :o nie mogę wyjść z szoku

35 stopni w cieniu, kolejne wow

Jadę dziś na urodziny kuzynki :( Torty, ciasta, ciastka, to mnie nie ominie. Wcisną we mnie te ohydne kalorie na siłę :/ Jednak mam nadzieję, że moja silna wola ograniczy mnie tylko do spożycia kawy i kawałka tortu lub jakiegoś ciasta. Najwyżej wrócę do domu i spędzę całą noc na spaleniu tego świństwa :|

dotychczas:
ziemniaczek i maciupeńki kawałek fileta z kurczaka, naprawdę był malutki oraz kawa

Nie mam siły tego podliczać

Zrobiłam już 100 brzuszków rano, zaraz kolejne sto i wieczorem kolejne sto. Nie chcę zaprzepaścić tego, co już osiągnęłam..

Trzymajcie kciuki, buziaki:*

sobota, 27 lipca 2013

daję radę, jest dobrze

Dziś rano 65,6 kg

bilans:
2 kostki gorzkiej czekolady- 38 kcal
mała miseczka bobu - ok 100 kcal
kawa-30 kcal
lizak nimm2-38 kcal
edit: +nektarynka -55 kcal
razem-259 kcal

Potańczyłam dziś trochę, napociłam się jak dzika świnia :D I wypiłam już chyba z 2 litry wody, jest tak gorąco, że nie mam siły ruszyć ręką...

Jednak nie będę Was zanudzać przemyśleniami dotyczącymi zalet posiadania braku uczuć, ujawnia się tu moja strona filozoficzna ;) Jestem w związku z dobrą zabawą!

W połowie sierpnia jadę z przyjaciółkami na tydzień nad zalew, wynajmujemy bardzo fajny domek. Będę chyba główną kucharką, więc będę gotować, ale jeść niedużo. Czyli będę ekonomiczna-mało wypiję i już będzie faza :D Ale, kurde, 7 nocy picia z rzędu.. Cóż, raz się żyje! Będę biegać, ćwiczyć, cokolwiek, żeby nie przytyć.

Jak u Was? Trzymajcie się :*

czwartek, 25 lipca 2013

impossible

Dziś superszybki post: 
waga wskazała.. uwaga.. 65,6 kg :O Niemożliwe, pewnie jutro będzie znów to cholerne 66 kg, ale na razie cieszę się póki mogę :D Jak ja dawno nie widziałam na wadze 65 kilogramów! 

Dziś:
leczo - ok 150 kcal
bardzo-zakazana-rzecz-której-nie-powinnam-zjeść-180 kcal (...)

na razie jest - 320 kcal, i zjem jeszcze coś na pewno, ale nie mogę przekroczyć 500 kcal :/

Jutro moje plażowe przemyślenia i dłuższa notka, przygotujcie się ;) Buziaki:*


środa, 24 lipca 2013

i'm back

Wreszcie wróciłam. Obiecuję, że jak się trochę ogarnę i rozpakuję to nadrobię zaległości w Waszych blogach.

Weszłam dziś na wagę, pełna obaw, a tu 66,5 kg, czyli generalnie nic nie przytyłam! Uff..
Moje posiłki nad morzem wyglądały mniej więcej tak: śniadanko-kanapka z ogórkiem i serem, czasem zamiennie twarożek lub jajecznica (szwedzki stół :) ), obiad był serwowany, więc tu lekko lipa, no i kolacja mniej więcej podobnie jak śniadanie.
+codziennie chodziłam ok. 6 km, więc myślę że spalałam to, co zjadłam.

Poznałam bardzo fajnego chłopaka nad morzem. Pracował na stołówce w moim ośrodku i często rozmawialiśmy. Był przystojny, miły, zabawny, ale jednym mankamentem było to, że praktycznie cały czas chodził nawalony, palił fajki jak smok i generalnie przekładał zabawę nad wszystko inne ;) +mieszka w woj. pomorskim, więc troszkę daleko :D

Teraz trochę ponarzekam: moją okropną, przeokropną cechą której w sobie nienawidzę jest zbyt szybkie przywiązywanie się do ludzi i miejsc, nienawidzę opuszczać miejsc, w których się zaklimatyzowałam, co bywa już po kilku dniach, oraz ludzi, do których się przywiązałam-również bywa to w przeciągu kilku dni ;) Ale jest już lepiej, pracuję nad sobą.

Na plaży miałam mnóstwo czasu na przemyślenia.. ale może to w kolejnym poście, bo teraz i tak już lekko się rozpisałam, a nie chcę żebyście usnęły w trakcie czytania tego ;)

Jak u Was? Buziakiiii:*


poniedziałek, 15 lipca 2013

goodbye

A więc wyjeżdżam! Chillout czas zacząć ;)

Dziś 66,3 kg (!) :) Mam nadzieję, że po wyjeździe nad morze nie będzie wiecej.

Bilans z dnia dzisiejszego godny pożałowania, więc daruję Wam go.

Trzymajcie się ciepło!:*

sobota, 13 lipca 2013

za dużo




Postanowiłam dziś napisać bilans. I powiedzieć Wam, że czuję się i jestem gruba.

2 nektarynki - 100 kcal
fasolka z ziemniakami - 100 kcal
bób - 55 kcal

255 kcal

O 255 kcal za dużo..

Jak u Was? Buziaki:*

piątek, 12 lipca 2013

getting harder


How fat can I be? Starve, you fucking pig


Wraca uczucie uwielbienia głodu.

Jest ze mną coraz gorzej, przeżuwając każdy kęs jedzenia, czuję się grubsza, przeliczam wszystko momentalnie na kalorie. Może to i lepiej. W mojej głowie siedzi  myśl o jedzeniu, o tym, jak i co zjeść aby liczyło najmniej kalorii. Mniej=lepiej, prawda?

Size zero is my hero

Wiem,ze ta notka nie ma ładu ani składu, nie wiem, co się ze mną dzieję, wrócę za niedługo







                                              


środa, 10 lipca 2013

beznadzieja

Uwielbiam lato! Milion razy bardziej wole upalne dni od tych śnieżnych zasp i setki warstw ubrań pod kurtką   :)

Dostałam okres, wreszcie. Minus jest taki, że wpieprzam wszystko za koleją, waże kilogram więcej, nie mam siły na ćwiczenia, boli mnie brzuch, przez co leżę zwinięta w kłębek i chcę umrzeć.

Weszłam dziś na wagę i dostałam mini zawał serca: 69 kg. Okazało się, że waga stanęła na łączeniu płytek i waże 67,2 kg, co nie jest za grosz motywujące, ale lepsze to niż 69 ...

Nic sensownego się u mnie nie dzieje. Napiszę jak będzie jakiś postęp, bo na razie moje życie, dieta i wakacje to jedno wielkie gówno.

Trzymajcie się:*


piątek, 5 lipca 2013

jesteś silna

Wiecie, tak ostatnio myślałam nad tym wszystkim, nad wszystkimi załamaniami, które przeszłam i o których czytałam u innych dziewczyn. Każda z nas ma w sobie wielką, wielką siłę, silną wolę i moc, dzięki której może dokonać wszystkiego. Nie u wszystkich z nas objawia się ona od razu, u niektórych jest głeboko schowana, ale jest! Musimy się tylko postarać i ją znaleźć! Będzie warto, kiedy za jakiś czas popatrzymy w lustro i stwierdzimy, że jednak się opłacało :) Bądźmy silne!

 No i cała moja paczka pojechała do Bułgarii, co ja będę sama robić w tym zadupiu..
15 wyjeżdżam nad morze z rodzicami, przynajmniej jakaś rozrywka będzie..


A dziś 66,3 kg :)
2 dzień Mel B na pośladki, i może zacznę abs i brzuch.

Pamiętajcie, jesteście silne i możecie wszystko!
Trzymajcie sie:*

środa, 3 lipca 2013

hell yeah

A teraz chcę się z Wami podzielić radosną nowiną-dziś na wadze zobaczyłam 66,8 kg:)
Zawsze wchodząc na wagę boję się, że będę ważyć min. 5 kg więcej niż poprzedniego dnia.

A może by tak wejść na wagę dopiero w, powiedzmy, niedzielę? Chociaż zawsze rano robię to od razu po wejściu do łazienki, może zwalczę tę pokusę. No dobra, nie łudźmy się, i tak sprawdzę wagę jutro :P

Dziś:
pół kajzerki-ok 100 kcal
kotlet mielony-ok 200 kcal
śledź-199 kcal
razem 499 kcal ;)


Może później zacznę Mel B. Strasznie mnie ona kusi. Pożyjemy, zobaczymy :)

Trzymajcie się:*






wtorek, 2 lipca 2013

good, very good


Ale mam dziś dobry humor!:D

Coraz bliżej do 66 kg!
Dziś na wadze 67,1. Dobrze, dobrze!
Ostatnie bilanse wahały się w granicach 500 kcal.

Dziś:
jajecznica-ok.150 kcal
porcja lecza-ok.180 kcal
pasztecik z grzybami (olaboga :O)-ok 250 kcal
razem - 580 kcal:(

Jutro będzie lepiej :)

Pozdrawiam Was cieplutko w ten przepiękny dzień, uciekam kurować schorowane gardełko :) Jak u Was z dietą?:) Buziaaaaki:*