Wczoraj poćwiczyłam, dziś rano było 66,7.
Po czym przyjechała moja mama z pracy. Z najróżniejszymi łakociami.
Ale się, kurwa, obżarłam.
Teraz idę do przyjaciółki oglądać film. Wiem, że u niej w domu pewnie czeka na mnie pizza albo czekolada. I wiem, że to zjem.
Poćwiczę jak wrócę. O wiele wiele wiele więcej niż wczoraj.
Trzeba myśleć pozytywnie w każdym przypadku, a będzie lepiej! ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz